był kiedyś taki dowcip, że blondynka usłyszała żart, jak to ktoś puka do sąsiadki, pyta, czy może u niej zadzwonić, ona odpowiada, że oczywiście i kieruje do telefonu, a na to żartowniś wyciąga zza pazuchy szklankę, łyżeczkę i robi dzyń, dzyń. blondynce żart tak się spodobał, że chciała go powtórzyć, pobiegła do swojej sąsiadki i zapytała, czy może zatelefonować...
we wtorkowy trudny poranek w pociągu na trasie kraków-wrocław poczułam się tak właśnie jak owa blondynka.
anyway, całusów sto dla ulverowego towarzystwa *.*
we wtorkowy trudny poranek w pociągu na trasie kraków-wrocław poczułam się tak właśnie jak owa blondynka.
anyway, całusów sto dla ulverowego towarzystwa *.*